Wrażenia po dwóch pierwszych miesiącach samodzielnego mieszkania

W kwartalniku pisałam o tym, że na koniec sierpnia znalazłam mieszkanie i od początku września się wprowadziłam. Wyprowadzić się z domu rodzinnego planowałam już od bardzo dawna, z różnych powodów, o których nie będę tutaj pisać, ale tylko czekałam, aż będę mogła sobie na to pozwolić, czyli aż dostanę stałą umowę o pracę, podwyżkę, a także skończę szkołę, abym nie musiała dalej dojeżdżać. 

Wrzesień, to był praktycznie jeden wielki chaos, ale to wszystko mam już za sobą i się na spokojnie urządziłam. Ponadto, samodzielne mieszkanie to duże zmiany, a także i wiele nauki!

Dostałam na parapetówkę, nie mam ręki do roślin, ale może nie umrze.

Dopiero mieszkając sama, ogarnęłam wiele rzecz typu, że pranie samo się nie zrobi, śmieci same się nie wyniosą, zlew się sam nie opróżni i tak dalej. Jasne, w domu rodzinnym także robiłam te rzeczy, ale nie musiałam wszystkiego pilnować, wiele rzeczy robiła mama, a ja bardziej pomagałam.

Wyprowadzka sprawiła, że ciągle uczę się i wyrabiam sobie nowe nawyki. Najbardziej frustruje mnie, gdy mi się zdarzy, że coś się zepsuje i muszę wyrzucać jedzenie. Nie lubię marnować. W domu rodzinnym nie było takiego problemu i nawet przeciwnie, często zdarzało się, że ktoś mi coś podebrał (np jedzenie naszykowane do pracy^^), natomiast teraz muszę choć trochę planować posiłki i robić tak, aby nic się nie zmarnowało.

Pilnowanie rachunków to kolejna rzecz, której musiałam się nauczyć. Teraz mam tego więcej, bo doszły opłaty za mieszkanie i za internet, więc terminów trzeba pilnować i nie zapomnieć, jak się odłoży to "na później". 

Moja jedyna roślinka, o którą trzeba dbać (czyli często podlewać), prawie już doprowadziłam do jej śmierci, ale jeszcze odratowałam^^, Nie  mam totalnie ręki do roślin.

Kontrola nad wydatkami to kolejny punkt i dość istotny, oraz rzecz, której wciąż się uczę. Mieszkając w domu rodzinnym, nie musiałam się tym tak bardzo przejmować, jednak teraz wydatków mam więcej, więc muszę zwracać na to uwagę.

Na tą chwilę to są rzeczy, które najbardziej rzuciły mi się w oczy i były dla mnie zmianą. Może zrobię jeszcze post w tej tematyce, ale z plusami i minusami?


11 komentarzy:

  1. Taki post byłby naprawdę fajny! Wyprowadzka na swoje dopiero przede mną, ale już teraz staram się wyrabiać jakieś nawyki potrzebne do samotnego mieszkania :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, postaram się napisać i swoją drogą mam już pomysł na jeszcze jeden z serii "domowej" :)

      Usuń
  2. Jasne, czekam na taki post! Ja Cię dokładnie rozumiem, bo rok temu wyjeżdżając na studia do Wrocka, miałam to samo xD ale powiem Ci, że to jest baardzo dobre. Im szybciej zaczniemy takie życie, tym szybciej staniemy się odpowiedzialni i samodzielni. Też nienawidzę marnowania jedzenia, naprawdę. Wręcz boli mnie, gdy muszę coś wyrzucić. Co do kwiatków; kaktusiki potrzebują mało wody, więc dasz radę! Ja sama nie mam ręki do kwiatków, ale akurat z nimi sprawa jest prosta :P
    Pozdraawiam!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie, że tak ogarnianie wszystkiego samej to już jest serio dorosłość, odpowiedzialność itp. Hah, ak, chociaż tyle, mam nadzieję, że przeżyje, bo z moimi zdolnościami, to bym się nie zdziwiła, jakby i kaktus mi umarł :D

      Usuń
    2. to apdejtuj czytelników :D

      Usuń
  3. Sądzę że młodszym osobom takie rzeczy by się przydały :D Poza tym to fajny pomysł :) Ja sama idąc na studia z chcią bym poczytała ale przeprowadziłam już się rok temu i fakt kontrola wydatków była najgorsza :)
    by-tala.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zawsze zapisywałam wydatki i na koniec miesiąca podliczałam, żeby wiedzieć, ale teraz staram się wszystko na bieżąco podliczać i analizować - zdecydowanie masakra jakaś.

      Usuń
  4. Wyprowadzka dopiero przede mną, ale nie ukrywam trochę przeraża mnie ogarnięcie wszelkich rachunków samemu, jest ich tak dużo, różne terminy, abstrakcja dla mnie jak na razie. Nie boję się o takie
    czynności w domu, utrzymanie czystości, gotowanie, robienie zakupów, choć fakt faktem w domu rodzinnym było to o wiele prostsze, gdyż zazwyczaj był ktoś pod ręką do pomocy. Z chęcią przeczytam taki wpis z plusami i minusami mieszkania samemu :)

    Pozdrawiam Cię serdecznie,
    Melka blogerka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja staram się wszystko opłacać od razu, jak tylko dostanę powiadomienie, z tego względu, żebym nie zapomniała :D Taki wpis na pewno się pojawi, planuję jeszcze o domowej organizacji, zobaczymy, jak mi to wyjdzie :D

      Również pozdrawiam! :)

      Usuń
  5. Ech pamiętam ten moment! Nie wiedziałam, jak to wszystko będzie, a do domu „rodzinnego „ nie było powrotu! Dziś cieszę się z podjętej decyzji – bardzo mnie to wtedy usamodzielniło.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dopiero wtedy tak naprawdę zaczyna się ta "prawdziwa dorosłość" :)

      Usuń

Copyright © Czarne Światło , Blogger