Sydonia. Słowo się rzekło ⸻ Elżbieta Cherezińska

     Jestem fanką twórczości Elżbiety Cherezińskiej, więc Sydonię postanowiłam przesłuchać niemal od razu, jak tylko się natknęłam. Autorka znana jest z tworzenia powieści osadzonych w realiach historycznych. Do tej pory mam za sobą jej książkę o piastowskiej księżniczce Świętosławie, a Sydonia, to moje kolejne zetknięcie z jej piórem. 

     Swoją drogą, wydaje mi się, że jest to bardzo niedoceniana autorka, ponieważ w bookmediach bardzo mało widać jej książki, a szkoda. Uważam, że historie, które tworzy, zasługują na większy rozgłos na instagramie, tik toku, czy innych portalach. A może to po prostu kwestia literatury historycznej, której nie widzę w internetach tak często, jak fantastyki, romansu, czy kryminału, bo jednak sama tematyka nie jest raczej aż tak popularna.

     Cherezińska przenosi nas na Pomorze, gdzie żyła szlachcianka Sydonia von Borck i to właśnie jej życiu poświęcona jest ta opowieść. Sydonia to postać historyczna: była szlachcianka, którą oskarżono o czary. Jak się dowiedziałam z posłowia autorki, na Pomorzu ta historia jest bardzo znana. Dla mnie — mazowszanki to zupełnie coś nowego. Nigdy wcześniej nie słyszałam o tej kobiecie, a o samym Księstwie Pomorskim, wiem tylko tyle, że istniało.


- Nie mogłaby panna Sydonia powściągnąć języka, gdy rozmawia z nią w obecności pensjonariuszek? Podkopuje panna autorytet przeoryszy.
— Nie można podkopać czegoś, co nie istnieje — cicho powiedziała Sydonia.

                            
     U Cherezińskiej Sydonia żyła sama i miała bardzo trudny los, jako stara panna w XVI i na przełomie XVII wieku. To były czasy, gdy wciąż we wszystkim rządzili mężczyźni, a o płci pięknej wielokrotnie mówiono (przynajmniej w realiach powieści), że jak kobieta myśli samodzielnie, to robi to źle (cytat z Młota na Czarownice). Sydonia całe życie sądziła się z okrutnym bratem o swoje utrzymanie i tułała od krewnych do krewnych, nie mając swojego domu przez większość życia.

     Historia jest podzielona na dwie części. Pierwsza opowiada o życiu Sydonii, dopóki nie oskarżono jej o czary, a druga część prowadzi nas przez jej proces i wspomnienia szlachcianki z minionych lat. W książce nie ma też praktycznie wątku romantycznego, taki bardziej poboczny, we wspomnieniach, ale jest tego tak mało, że przy tak opasłej książce to tak, jakby nie istniał.

     Co do moich odczuć o historii mam parę zastrzeżeń i bardzo mieszane uczucia. Nie mogę powiedzieć, że mi się nie podobała, ale miała wiele momentów, gdzie praktycznie nic się nie działo i się strasznie nudziłam. Zwłaszcza w pierwszej części. Może to też kwestia tego, że nie powinnam jej słuchać, a raczej przeczytać, bo słuchanie Hardej też mi ostatnio nie szło, mimo że w wersji papierowej ją kiedyś pochłonęłam. Czasami wydawała się naprawdę bardzo rozwlekła, ale też tak mniej więcej w połowie bardzo mnie zainteresowała i potem już nie mogłam się oderwać. Zaintrygowała mnie do tego stopnia, że chciałam sobie poczytać o Sydonii von Borck więcej i… zaspojlerowałam sobie to, że ją oskarżono o czary. Od tego momentu w zasadzie, patrzyłam na nią zupełnie inaczej, a dodam jeszcze, że nie czytałam opisu książki, więc nie miałam tej informacji. Gdybym to zrobiła, być może inaczej spojrzałabym na pierwszą część, bo zrozumiałabym, po co Cherezińska tak dokładnie opisywała jej życie.


     Jestem pod ogromnym wrażeniem tego, jaki autorka zrobiła research, o czym też mówiła w posłowiu.
     No i to, co dla mnie było zaskoczeniem, to wątki słowiańskie, które co jakiś czas się przewijały. Wspominano czasami Trzygława, mówiono o przodkach Sydonii, którzy czcili starych bogów, a sama Sydonia widywała czasem mamunę. Właśnie, nie wiem, czy nie uważnie słuchałam, czy nie, ale nie mam pojęcia, co się z nią stało i przede wszystkim, dlaczego pokazywała się szlachciance.
     Wydaje mi się, że o wiele bardziej podobała mi się historia Świętosławy, niż Sydonii, nie można jednak odmówić Chereźińskiej tego, że stworzyła kolejną, silną kobiecą postać. A sama powieść, choć momentami rozwlekła, to była naprawdę bardzo dobra. Czy polecam? Oczywiście, że tak!

“ Znam was, plugawcy i zakłamańcy, nie chcecie przyznać starej kobiecie prawa do życia. Albo wnuki niańczyć, albo zniknąć. Mam dla was złą wiadomość: ja nie znikam. Ja dopiero zaczynam. “

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © Czarne Światło , Blogger