Jak schudłam prawie 10 kilo bez diety i ćwiczeń?

Dzisiaj postanowiłam podzielić się z Tobą moją historią... odchudzania bez odchudzania i opowiedzieć, jak to się zaczęło. To jest post zwłaszcza dla dziewczyn, które chciałby poprawić swój wygląd, ale nie są wytrwałe, które uważają że sport i ćwiczenia nie są dla nich i po prostu nie mają siły, aby podjąć walki o własny wygląd. Nie jest to także jakaś cudowna metoda! Jednak kto wie, może te kilka rzeczy, które tu zawarłam też Ci się przyda i później będziesz mogła spojrzeć na siebie z jeszcze szerszym uśmiechem na twarzy, niż teraz? Dlaczego? Bo ze mną jest dokładnie tak samo! Natomiast jeśli nie należysz do tej grupy, to nic, może dowiesz się czegoś ciekawego, albo przynajmniej poznasz moją historię. Jeżeli nie, to pozostaje Ci taki piękny krzyżyk w rogu ekranu :) .

Zawsze byłam gruba - od dziecka. Większa, niż inni, szybciej się męczyłam, nie miałam kondycji, ani ochoty na ćwiczenia, a wf w szkole to dla mnie była istna katorga. Nie wspomnę już o niskiej samoocenie i pewności siebie, a w zasadzie jej braku, a jeśli już jakieś jej zalążki się pojawiały, to skutecznie były deptane przez innych.
Zawsze jednak moja waga utrzymywała się na stałym poziomie - jasne były wahania 1-2 kilo, ale to normalne i tak było od technikum, nie było się czym przejmować. To nie tak, że zaniedbywałam swój wygląd, czy coś, próbowałam kiedyś przechodzić na diety, próbowałam trochę ćwiczyć, ale bez skutku, zawsze polegałam.

 W listopadzie znów weszłam na wagę po tym, jak nie robiłam tego od dawna i przeżyłam małe załamanie, ponieważ licznik wskazywał 87,8 kg, co nigdy wcześniej mi się nie zdarzyło. Nie wiem, co się zmieniło, ale jak to zobaczyłam, to poczułam nagły przypływ determinacji, ale potem zaraz i tak się sprowadziłam na ziemię, bo po doświadczeniach z przeszłości wiedziałam, że się nie uda.

Krok pierwszy - ograniczenie cukru do minimum

Z dnia na dzień postanowiłam przestać słodzić herbatę i zrezygnowałam z cukru. Co zabawniejsze, kiedyś też próbowałam, ale nie miałam motywacji, nawet jak robiłam to stopniowo, czyli słodziłam na przykład łyżeczkę mniej, to i tak wracałam do starych nawyków. Jednak nie tym razem. Minęło kilka dni, a nagle potrafiłam przyzwyczaić się do gorzkiej herbaty, a dodam jeszcze, że to właśnie ją piję najczęściej w ciągu dnia. Jasne, zdarzały się momenty, że po prostu chciałam napić się tej herbaty z cukrem; podejrzewam, że organizm po prostu czasem go potrzebował i dlatego miałam na nią ochotę. Owoce jem sporadycznie, słodyczy w ogóle, więc tego cukru w mojej diecie po prostu nie było i wcale się nie załamywałam, tylko wypiłam jedną posłodzoną herbatę i szłam dalej. Malutkie odstępstwo nie było grzechem, jeśli nadal utrzymywałam swoje nawyki. I cieszę się, że jestem w tej grupie ludzi, którzy słodyczy nie jedzą, a raczej jedzą bardzo rzadko, bo dzięki temu nie miałam problemu z "odstawieniem ich".

Krok drugi - woda

Zaraz po postanowieniu o rzuceniu cukru postanowiłam pić więcej wody, co też nigdy mi się nie udawało. Nigdy nie przepadałam za wodą i choć wiedziałam, ze to zdrowo i trzeba ją pić i próbowałam wiele razy, to jednak i tutaj nigdy nie byłam wytrwała. Jak jestem w domu, nadal mam czasami z tym problem, a najlepiej mi idzie picie wody w pracy. I tutaj też na początku piłam wodę w pracy od dawna, ale ze słodkimi sokami, pełnymi cukru i konserwantów, z których też postanowiłam zrezygnować. Piłam wodę z sokiem tylko raz dziennie, do kanapek na przerwie - teraz zamieniłam to na gorzką herbatę. I tutaj też nie ma co się porywać na te dwa litry dziennie, o których zawsze słyszysz. Ja nadal do tego nie doszłam. Najpierw byłam szczęśliwa, jak wypijałam 500 ml wody dziennie. Obecnie mam ustawione w aplikacji 1,5l, ale nie każdego dnia mi się to udaję, ale staram się, aby nie wypić jej mniej, niż litr. A czasami wypiję jej więcej, niż te 1,5l, wszystko zależy od dnia. Po prostu trzeba próbować :)

Krok trzeci - liczenie kroków

Ten punkt nie był żadnym moim postanowieniem, to wyszło przypadkiem i okazało się, że jest przydatne. Jakiś czas temu musiałam kupić nowy telefon, przez co od nowa instalowałam aplikację i tego typu rzeczy i wtedy rzucił mi się oczy krokomierz i pomyślałam sobie, a co tam; zainstaluję. Od tego czasu miałam ogromną satysfakcję, gdy pokonywałam kolejne progi kilometrowe itp, ale też sprowadziło mnie to na ziemię, ponieważ wtedy zobaczyłam, że jakoś dużo jednak nie chodzę, pomimo tego, że na przykład w weekendy dużo spaceruję. Oczywiście na początku po tym jak wpisałam podstawowe dane; wzrost, waga itp aplikacja ustaliła mi 6 tysięcy kroków dziennie, a ja jak to tak mało? I zmieniłam na dziesięć i wtedy się okazało, że te 6 to jednak czasami było dużo. Taki ze mnie geniusz xd. Tak się wkręciłam w liczenie kroków, że czasami specjalnie gdzieś jeszcze idę, albo sobie przechadzam dłuższą drogą, aby było, jak najwięcej, bo daje mi to satysfakcję. I to jest dodatkowy ruch, warto o tym pamiętać. 


DODATKOWO

Nie wiem, czy miało to jakiś wpływ na to, że udało mi się schudnąć, ale czasami spotykałam te rzeczy w artykułach o odchudzaniu i o zdrowiu i postanowiłam je wpleść do codziennej rutyny. Wiesz, tak na wszelki wypadek i licząc, że coś to da.

- picie herbaty z kurkumą - bardzo lubię kurkumę i często jest wymieniana jako "magiczny składnik"
- dodawanie do wody różnych rzeczy; cytryna, pokrzywa, mięta, ogórek, imbir - niektóre z tych składników są wykorzystywane przy detoksach (nie robiłam ich), ale na przykład był dzień, gdzie piłam sobie wodę z ogórkiem i cytryną, albo z miętą.
- herbaty z dodatkiem ziół - dodaję często właśnie miętę, pokrzywę, hibiskus,
- czasami zwracałam uwagę na to, jak jem - to znaczy jem tak, jak zawsze i to na co mam ochotę, ale miałam takie momenty "o dzisiaj ugotuję coś dietetycznego!", nie było to codziennie, ale miałam takie momenty, że po prostu zwracałam uwagę.
- staram się zrezygnować z soli - wychodzi mi to raz lepiej, raz gorzej, ale próbuję
- często rezygnowałam z kolacji - to znaczy nie głodziłam się, ani nic z tych rzeczy; po prostu tryb mojej pracy nie pozwala mi na regularne posiłki, czy te "5 posiłków, o których wszędzie słychać", a mój obiad wypada w godzinach 16.30-18, więc to jest zazwyczaj po prostu mój ostatni posiłek. Później już tylko wypijam ze 2, albo 3 herbaty(uwielbiam herbatę!) i  nie czuję potrzeby jedzenia kolacji. Ale, żeby nie było - nie jestem też święta i nie raz zdarzało mi się wcinać płatki o 22!

Efekty

To są takie trzy zmiany, które wprowadziłam w życie i po nich wraz z końcem marca waga wskazała mi 78 kg. Powróciłam do dawnej wagi, a nawet jest minimalnie mniejsza. Dalej kultywuje te nawyki i wiem, że waga mi spada, ale widzę to także po ubraniach, że jest różnica. Najśmieszniejsze jest to, że nawet tego nie dostrzegłam, nawet, gdy inni mi mówili, że widać różnicę. Dopiero później potrafiłam zobaczyć, że jednak jest progres.

I na razie to tutaj zostawię :)*

*ten post powstał w marcu, od tamtego czasu też troszkę się zmieniło i wprowadziłam trochę więcej innych rzeczy, ale to już temat na osobny post.


Jeśli Ty też masz podobną historię, to bardzo chętnie o niej  przeczytam w komentarzu, o ile masz ochotę się nią podzielić :) 



14 komentarzy:

  1. Ja akurat zawsze byłam szczupła, teraz zaczęłam troche tyć, ale nie ma dramtu. Bardzo gratuluję Ci efektów i wytrzymałości! Oby tak dalejjjj

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jej, to aż Ci zazdroszczę :) Aczkolwiek moja przyjaciółka je ze dwa razy więcej, jak ja (w tym mnóstwo słodyczy) i czasami S jest na nią za duża :D
      Dziękuję :)

      Usuń
  2. dobre nawyki to podstawa. Jeżeli z diety wyeliminujemy te sztuczności waga sama zacznie spadać. Bardzo fajny realistyczny artykuł :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ogólnie starłam się wcześniej jeś jak najmniej sztucznych rzeczy, a teraz zaczęłam bardziej uważać, jednocześnie praktycznie z niczego nie rezygnując. To chyba dowód na to, że człowiek leniwy potrafi jednak kombinować :D

      Usuń
  3. Picie wody się u mnie baaardzo poprawiło - piję 1,5l litra dziennie chociaż dalej walczę, aby przy aktywności zwiększyć tą ilość do 2,5l chociaż.
    Aktywność fizyczna bywa i nie bywa - ruszyłam 4 litery z kanapy, ale nadal brakuje mi do fitness woman :D

    Odstawienie cukru to też dobry pomysł. Na dzień dzisiejszy słodzę tylko łyżeczkę do kawy, której nie pijam codziennie, a raczej towarzysko. :)

    Pozdrowionka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dla mnie na początku woda to była masakra, aczkolwiek od jakiegoś tygodnia wypijam 2-3l dziennie, dzisiaj mam już 3,3l :D Za to moja aktywność praktycznie nie istnieje, brak czasu,lenistwo i brak wytrwałości, więc ratuję się długimi kilkukilometrowymi spacerami. Ale próbuj dalej, grunt to się nie poddać :)

      Cukier podobno też szkodzi (a przynajmniej, tak gdzieś wyczytałam) więc chciałam go ograniczać, tak czy siak :)

      Również pozdrawiam ♥

      Usuń
  4. Super, że udało Ci się zrzucić tych kilka kilogramów :D
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  5. Super, że zobaczyłaś efekty. Mam koleżankę w pracy, starsza babka, która żali się często, że jest gruba, a przecież mało je. Niestety, nie widzi tego, że to mało, to przede wszystkim: ciasteczka, przekąski słodkie lub słone, dużo coli itd. Dobrze, że ograniczyłaś cukier, bo to taki cichy morderca :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Można jeść mało, a wysokokalorycznie i te "mało" nie będzie miało znaczenia, właśnie tak jak w przypadku Twojej koleżanki. U mnie przynajmniej nie miałam problemu z tymi słodkościami, bo i tak ich bardzo mało zawsze jadłam :D O cukrze już dawno słyszałam, że niezdrowy itp, ale jakoś nigdy nie było motywacji, aby go rzucić xD

      Usuń
  6. Gratuluję takiego efektu! Ja nie miałam nigdy problemu z wagą, ale czasem pojawiały się myśli, że warto byłoby zrzucić parę kilo. Moja przemiana rozpoczęła się kilka miesięcy temu. Ograniczyłam słone przekąski, słodycze, fast foody i zaczęłam jeść mniejsze porcje. Obecnie moja waga wskazuje 8 kg mniej, a ja nie zauważyłam dużej zmiany w diecie. Jem co chcę, dużo piję, ale już nawet nie mam ochoty na słodycze.

    Carrrolina Blog-klik

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Również gratuluję :) Szczegół tkwi właśnie w nowych nawykach, nie w katowaniu się :)

      Usuń
  7. Niestety spożywam bardzo dużo cukru. co widać potem na wadze. Muszę to zmienić!

    OdpowiedzUsuń

Copyright © Czarne Światło , Blogger