Dlaczego to robisz- wegedioto?

Żyjemy w czasach, gdzie każdy może być taki, jak zechce, gdzie dozwolone jest bardzo wiele, a rzeczy na które ludzie zerkali nieprzychylnie dwadzieścia lat temu, dziś są na porządku dziennym. Żyjemy także w dobie internetu, gdzie co i raz można napotkać na dziwne zachowania ludzi. Albo tak totalnie nie do uwierzenia, co ścinają z nóg.
Nikogo nie zdziwi już fakt, iż ktoś rezygnuje z mięsa; o wegetarianizmie i weganizmie słychać coraz więcej. Dlaczego jednak niektórzy weganie i wegetarianie sami sobie szkodzą?


Oczywiście nie mam na myśli wszystkich, ale często spotykam się z tym, że nas, którzy zrezygnowaliśmy z mięsa traktuje się inaczej, jakby nam coś do głowy strzeliło. I to mnie boli. Większość z nas to normalni ludzie, którzy chcą sobie żyć po swojemu i nikomu nie wadzą, a jednak obrywają ze ferment, który czasem sieją jednostki. Dlaczego tak się dzieje?
Ano już spieszę z odpowiedzią! Po co wdawać się w gownoburze na fejsie i na siłę przekonywać wszystkich do swych racji? Po co tatuować sobie na czole napis vegan? Tak, coś takiego ktoś zrobił.
Spotykacie kogoś z napisem na czole; nie ważne jakim, może to być vegan, studiuje prawo, wyznaje islam, albo kocham laskę z bloku obok. Nie istotne, ale co w pierwszym odruchu można pomyśleć o takiej osobie? 
No właśnie.
Więc po co?


Ale mniejsza z tym, wszakże każdy ma prawo robić, co mu się żywnie podoba, nieprawdaż? Niech więc już ma ten swój ten tatuaż. Niestety, ale czasem nóż mi się w kieszeni otwiera, na inne ludzkie zachowania roślinożerców.
Po co też na siłę niektórzy próbują przekonywać wszystkich do swoich racji? Dlaczego wszędzie wpychacie nos innym do talerza, skoro nie chcecie, aby wam tego nie robiono?

Do czego dążę? Ano do tego, że są normalni wege ludzie i wegeidioci. Na użytek tego tekstu pobawię się w słowotwórstwo i nazwę ich wegdiotami. Ja wiem, wiem; każdy kto jest wege chciałby, aby nas było więcej, ja wszystko rozumiem, ale to, co dzieje się teraz, a raczej to, co robią wegedioci tylko ludzi zniechęca. Od vegan słyszałam, że powinnam przejść na weganizm, a na grupach wegańskich, czy wegetariańskich, często widzę różne komentarze ludzi, gdzie wszędzie sypie się krytyka, najczęściej wtedy, gdy ktoś pyta się o skład produktu. Ktoś zapyta, czy rzecz X jest wegańska; normalny wegus odpowie tak, lub nie, co zrobi wegediota? Naskoczy na Ciebie, że to nie zdrowe, że jest olej palmowy i w ogóle wyrzuć do kosza.

Wegedioci zapominają, że każdy jest inny, że każdy ma swoje powody i styl życia, choć może i podobne, to jednak diametralnie różne. 


Nie jem.mięsa od bardzo dawna, będzie z osiem, dziesięć lat? Nie wiem. Nigdy się tym jakoś nie afiszowałam. Nigdy nie miałam potrzeby mówić wszystkim, że jestem wege; wiedzieli najbliżsi i to mi wystarczało. Owszem, nie trzymałam też tego w tajemnicy, nic się nie stało, gdy ktoś zapytał, albo gdy wyszło to na jaw. Życie toczyło się dalej. A ja wciąż nie mam potrzeby mówić wszystkim dookoła, że jestem wege, ani tym bardziej zaglądać komuś do talerza. Nie komentuję, gdy koleżanka mów, że chyba zrezygnuje mięsa, ani nie nawracam nikogo, gdy pyta mnie, jakim cudem funkcjonuję. 
I tobie, wegedioto przydałoby się to samo.
A Tobie, prawilny wege ziomku ślę szeroki uśmiech :) 

6 komentarzy:

  1. Mnie najbardziej śmieszy to, że ludzie uważający się za wege np. je wegańskie hotdogi (gdzie one z wege nie mają nic wspólnego).. bije do tego, że takie osoby łapią się na słówkach WEGE i tyle. Nie sprawdzają nic poza tym, że jest napisane.. a jak jest napisane to co? to musi być wege, a tak nie jest..
    Nie będę szufladkować ludzi, bo nie wszyscy tacy są. Ale Ci, którzy się tak zachowują mnie bardzo śmieszą :) Albo np. po pijaku już zjedzą mięso itd.. a na trzeźwo są WEGE, z naciskiem na to W E G E :D
    ps. obserwuje!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To o takiej sytuacji nie słyszałam; znaczy wiem, że istnieją takie zamienniki, jak wegańskie hot dogi, burgery, wędliny itp, ale nigdy ich nie próbowałam, bo dla mnie sam smak mięsny jest obrzydliwy, więc nie widzę sensu w tym, aby jeść coś, co te mięso imituję. Nie przyszło by mi jednak do głowy, że te produkty nie są wege.
      Pewnie, ja też nie chcę szufladkować, ale są takie wybite jednostki, które wykazują się skrajną głupotą i to rzuca cień na całą społeczność, niestety.
      Po alkoholu ludzie robią różne rzeczy nie do końca świadomie, więc tu myślę, że można trochę wybaczyć, choć sam fakt zakrywa o hipokryzję. Mi samej zdarzało się np palić w stanie nietrzeźwości, a jestem przeciwniczką papierosów, więc cóż... ;/

      Bardzo mi z tego powodu miło i dziękuję za opinię! :)
      Pozdrawiam ;)

      Usuń
  2. Bardzo fajny wpis. :D
    Nie znoszę takie zaglądania komuś do talerza. Nic mnie tak nie wkurza. Moja koleżanka z gimnazjum miała taki nawyk i akurat padło na mnie podczas szkolnych. Przede wszystkim dlatego, że wielu rzeczy nie jadłam, bo nie smakowało, więc się nie zmuszałam. Bardzo często było tak, że zupy nie jadłam, bo nie lubiłam, a z drugiego dania coś tam zjadłam i pół ziemniaków zostawiłam. Albo na odwrót, a jeśli zjadłam zupę, wtedy cokolwiek zjadłam z drugiego dania. To po prostu była kwestia, że nie jem dużo, a często, co zrozumiałam dopiero niedawno. Zdaję sobie sprawę, że marnowanie jedzenia nie jest dobre - zwykle udawało mi się coś oddać kolegom, więc nie było tak źle. Jednak i tak tej dziewczynie to nie pasowało. I najlepszy argument świata "Bo dzieci w Afryce głodują"... OK. To wpłać na jakąś fundację, ja się męczyć nie będę z jedzeniem. Tak samo dieta wegańska/wegetariańska nie jest obecnie dla mnie. Przyniosłaby mi więcej szkód niż korzyści, bo wykluczyłabym wiele produktów, ale nie znalazłabym pasujących mi zamienników, bo wiele rzeczy dalej mi nie smakuje (co prawda i tak moja dieta jest bardziej różnorodna niż gimnazjum). Na szczęście nie spotkałam na swojej drodze wegeidiotów. Jedynie byli zwykli idioci, którzy myślą, że mogą każdemu do talerza zaglądać.

    myslizglowywylatujace.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wybacz, ze dopiero teraz, ale przeoczyłam Twój komentarz ;c. Ludziom się niestety wydaje, że wszystko wiedzą najlepiej i nie przyjmują do świadomości, że może być inaczej ;c A ten jej argument jest naprawdę bezsensowny. I cóż, czy wegediota, czy idiota... To wciąż idiota :)

      Pozdrawiam serdecznie! :)

      Usuń
  3. Ja nie jestem weganką, choć bardzo mi blisko i jedynie mogę argumentować porządnie dlaczego czegoś nie jem (wcale nie z przekonań), ale nie mogę nic nikomu narzucać. Nawet bym nie śmiała ;D

    OdpowiedzUsuń

Copyright © Czarne Światło , Blogger