Droga do Wyraju ⸻ Kamila Szczubełek

    Drogę do Wyraju odnalazłam szukając prezentu dla przyjaciółki i dość mocno mnie zaintrygowała. A miałam czytać coś zupełnie innego. I choć staram się wyszukiwać powieści osadzonych w słowiańskich klimatach, to akurat o tej lekturze, nigdy wcześniej nie słyszałam. Opis na odwrocie zaciekawia, więc musiałam zobaczyć, czy jest warta zachodu.

    Autorką jest Kamila Szczubełek, a sama powieść została wydana przez wydawnictwo Papierowy Księżyc i to pierwszy tom serii Demony Welesa. Tak naprawdę dopiero teraz spostrzegłam, że istnieje już kontynuacja, po którą również mogę sięgnąć. Nie jest też to specjalnie grube tomiszcze, bo liczy sobie 310 stron, czyli akurat na jeden lub dwa wieczory. 

Okładka

    Pierwsze, na co zwraca się uwagę, to albo okładka, albo opis. Te drugie zdecydowanie mnie zachęciło, natomiast oprawa graficzna, już mniej. Niby nie jest brzydka, ale bardzo kłuje mnie w oczy kiczowato wyglądająca czcionka, którą napisano tytuł, przez co mam odczucie, że powieść wydano przynajmniej dekadę temu i nie zachęca to do czytania, a tak naprawdę historia pojawiła się w księgarniach w 2021 roku. Na plus jest jednak to, że książka posiada skrzydełka, co osobiście uwielbiam, a także została zaopatrzona w mapkę, co znacznie ułatwia rozeznanie się w ziemiach, po których poruszają się bohaterowie. W zasadzie ta historia ma bardzo bogatą oprawę graficzną, ponieważ przy każdym nowym rozdziale widzimy zawieszone Swarzyce - to mi do gustu przypadło, oraz coś, co wygląda źle, jak napis na okładce: małe nietoperze, w których umiejscowiony jest numer strony. Gdybym była grafikiem, chyba nie byłabym w pełni zadowolona, ze stworzenia czegoś takiego, a jednak sama okładka ma w sobie coś, że im dłużej się na nią patrzy, to można dostrzec więcej elementów, niż tylko wysuwający się na pierwszy plan bohater. Ciekawe zagranie, pomimo tych wad, o których wspomniałam.

Fabuła

    Główny bohater to wąpierz Elgan — dla niezorientowanych w mitologii słowiańskiej, wąpierz, jest oczywiście wampirem i tak, istniały one już jako demony słowiańskie, zanim popularny stał się Zmierzch, Dom Nocy, czy Pamiętniki Wampirów. Jak wspomniałam, to demon, a one zazwyczaj zabijały ludzi, bądź im szkodziły, jednak ten osobnik jest zupełnie inny. Lubi ludzkości chce z nimi żyć w zgodzie, a nawet bardzo często pomaga rozwiązywać im ich problemy.
    Pewnego dnia na jego drodze staje Smęt, czyli niegroźny demon sprowadzony przez samozwańczego szamana, niestety roztaczający wokół siebie obrzydliwy zapach, przez co żadne z bóstw nie chciało przyjąć go pod swoją opiekę, nawet Weles, który opiekuje się zmarłymi. Elgan usłyszał, że Czarnobóg przyjmuje wszystkich tych, których nie chciał nikt inny, więc postanowił, że zaprowadzi nowego przyjaciela do Lasu Czarnoboga i razem wyruszają w długą, na początku milczącą podróż.
    W trakcie wędrówki dołącza do nich córka jego przyjaciela, odważna szamanka Dorada, a potem tajemniczy Mirosław. W międzyczasie dowiadują się o znikających z wiosek dzieciach i jednocześnie próbują rozwikłać tę zagadkę, przez co dochodzą do naprawdę niepokojących wniosków, a także Elgan dowiaduje się czegoś o swojej tajemniczej przeszłości jeszcze z czasów, gdy był człowiekiem. Bohater nie wie dlaczego, ale nie ma pojęcia na temat swojego ludzkiego życia. Jak można się też domyśleć,  Elgan i Dorada łapią ze sobą nić porozumienia, o czym przekonujemy się na kartach książki, ale romans to jeszcze nie jest, więc ciekawa jestem, jak to się rozwinie w drugim tomie.
Każdy ma swój świat, wąpierzu. To jest mój. Ty masz swój. Każdy jakiś ma. Ten, w którym się poznaliśmy, to zlepek tych wszystkich rzeczywistości

.                            
Moje wrażenia z czytania

    Historię czytało mi się bardzo szybko i pochłonęłam ja tego samego dnia praktycznie za jednym podejściem. . Napisana jest językiem na przyzwoitym poziomie, ale czasami pojawiają się archaiczne słowa, jednak w niczym to nie przeszkadza. Nie jest to ten typ książki, która jest przepełniona takim słownictwem, gdzie to ciężko się czyta, tutaj to takie dodatki. Bardziej takie smaczki dla Czytelnika.          Trzeba również pamiętać, że jest to debiut autorki, a ja zawsze staram się zwracać na to uwagę, choć nie wiem, czy ma to teraz takie znaczenie, gdy jest tyle książek, które były o wiele lepszymi powieściami debiutanckimi. Zdarzały się momenty, że już mnie nudziły opisy ich wędrówek, ale to niewielki minus. Może gdybym dawkowała sobie czytanie, nic takiego by się nie pojawiło.  Powieść ma jednak też coś, co bardzo lubię, wręcz kocham w lekturach, a mianowicie porządną dawkę sarkazmu, bo nie ma nic lepszego, niż humor w tym, co czytam.

Bohaterowie

    Sami bohaterzy zostali całkiem fajnie wykreowani. Elgan: przeciwieństwo normalnych wąpierzy, nie zabija ludzi, a jest dla nich dobry i żyje w zgodzie. Lubi im pomagać i zajmować się ichniejszymi sprawami. Na drugi plan wysuwa się szamanka Dorada: przemądrzała, odważna, co czasem zakrwawało o głupotę i bardzo irytująca dziewczyna, ale to już dowodzi, że postacie nie są stworzone na jedno kopyto. Oni najbardziej zapadają w pamięć. Smęt to demon, który praktycznie się nie odzywa, a Mirosław pojawił się dosyć późno i się do niego w ogóle nie przywiązałam. Ponadto w historii są jeszcze słowiańscy bogowie: Czarnobóg, Weles, Rod, a także inne demony, nie tylko wąpierz, ale również wiedźmy, czy zmory i strzygi.

Świat przedstawiony

    Świat przedstawiony jest nieco… dziwny. Jest przepełniony słowiańskością, to prawda, ale to zupełnie inny rodzaj słowiańskich wierzeń, niż z książek, które znamy, gdzie zazwyczaj są jakieś alternatywy, czy coś osadzone w czasach współczesnych, albo w tych, kiedy faktycznie czczono te bóstwa. Tutaj jest inaczej, bo akcja dzieje się w wymyślonym Królestwie Villperuny, dlatego ta mapka na początku książki może być bardzo przydatna, aby dokładnie śledzić wędrówkę grupy i nie zgubić się w tym świecie. Jest również przepleciona z elementami innych kultur, ponieważ pojawiają się szamani i znachorzy, ale mimo wszystko uważam, że to bardzo ciekawy zabieg, choć jestem fanką typowo słowiańskich powieści.


Czasem wystarczy jeden człowiek. Jedno źle wypowiedziane słowo.
Podsumowanie

    Podsumowując: książka nie była zła, nie była też wybitnie dobra, czytałam o wiele lepsze. Po drugi tom prawdopodobnie sięgnę, a na Lubimy Czytać dostała ode mnie ocenę 7, choć się troszkę wahałam nad szóstką. Nie odradzam czytania tej lektury, bo nie jest zła, ale też nie będę jej bardzo polecać: to po prostu lekka fantastyka na jeden raz, którą prawdopodobnie się bardzo szybko zapomni. 

___________________________________________________________________________________
Jak Ci się podoba taka forma recenzji, z wyszczególnionymi różnymi elementami? Koniecznie daj mi znać ;) 

3 komentarze:

  1. Tak forma recenzji jest dla mnie najlepsze :) Zarówno pod względem pisania, jak i czytania.
    Mnie akurat okładka tej książi się podoba. Lubię takie grafiki.Tylko kojarzy mi się z inną książką, "Czarownicą", która było okej, ale bez szału.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Super, dziękuję za opinię :) Sama grafika mnie nie boli, tylko ta czcionka jako tak, ale być może to tylko moja fanaberia :) Czarownicy" chyba nie kojarzę (albo nie pamiętam xd). Muszę też zajrzeć do Ciebie, bo widziałam, że ciekawy temat poruszyłaś :D

      Usuń
  2. Brzmi interesująco ;) Czasem lubię poczytać bardziej taką 'magiczną' tematykę.
    Pozdrawiam serdecznie! :)
    Wildfiret

    OdpowiedzUsuń

Copyright © Czarne Światło , Blogger