Wychodzenie ze swojej strefy komfortu, czyli... sesja z człowiekiem spotkanym na "ulicy"

    Pamiętasz? W poprzednim poście wspomniałam o tym, że mam prawie przygotowany dla Ciebie wpis dotyczący wychodzenia ze swojej strefy komfortu i dlaczego warto to zrobić. Teraz te prawie przygotowany, zamieniło się na zrealizowany.

    Masz czasami, coś takiego, że chcesz coś bardzo zrobić, ale czujesz jakąś wewnętrzną blokadę, strach? Może zastanawiasz się wtedy, co pomyślą sobie inni, albo od razu zakładasz, że ta sytuacja potoczy się dla ciebie w najgorszy możliwy sposób? To zupełnie normalne, że lubimy pozostawać w swojej strefie komfortu, że odrzucamy te rzeczy, które są stresujące, czy przyprawiają o zdenerwowanie. Dzisiaj jednak opowiem pewną krótką historię, która mi się przydarzyła i mam nadzieję, że dzięki niej spostrzeżesz, że nie warto zawsze się zamykać w swojej bezpiecznej przystani.



    Od jakiegoś czasu widzę te wszystkie tik toki dotyczące street foto: czyli filmiki, gdzie ludzie chodzą sobie z aparatem, a potem podchodzą do obcej osoby i pytają, czy mogą zrobić im zdjęcie. Jak dla mnie to jest coś niesamowitego, ale równie nieosiągalnego, bo jeszcze do niedawna uważałam, że zeszłabym na zawał, jakbym miała ruszyć w miasto z aparatem z zamiarem fotografowania obcych ludzi. Bardzo mi się jednak podoba ten rodzaj fotografii, ale wbrew pozorom jestem mimo wszystko dosyć nieśmiałą osobą.

    Ostatnio byłam na spacerze i zobaczyłam nad Bzurą dziewczynę, która miała rozstawione płótno i inne przybory i malowała. Moja pierwsza myśl była taka, że wygląda bardzo ładnie i chętnie zrobiłabym jej kilka zdjęć i postanowiłam, że podejdę i zapytam, czy nie chciałaby krótkiej sesji.

    A potem się rozmyśliłam i poszłam dalej. Później wracałam, a Malarka nadal tam siedziała, więc stwierdziłam, że podejdę. A potem znów się rozmyśliłam.


    Finalnie podeszłam do tej dziewczyny, z resztą widać to po zdjęciach, ale chyba dobre kilka minut biłam się z myślami i obserwowałam jej pracę, zanim podjęłam ten krok. Kiedy już się na niego odważyłam, przywitałam się i zaczęłam mówić, o co mi chodzi, okazało się, że Malarka nie zna polskiego. Koniec końców udało nam się dogadać: trochę polsko-ukraińsko, trochę łamanym angielskim i minimalnie wspomagane przez tłumacz w telefonie i Masza zgodziła się na sesję. I choć minęły już około dwa tygodnie od tej sytuacji, to nadal jestem z siebie dumna, a także mega podjarana tymi zdjęciami. To trwało około 5-10 minut, a myślę, że udało nam się osiągnąć ciekawe efekty, pomimo tej bariery językowej.




    Dlaczego o tym mówię?

    Chciałam na swoim przykładzie pokazać Ci, że warto czasem wyjść ze swojej strefy komfortu, że warto pokonać swoje lęki, czy inne bariery i działać. Ta sytuacja pozwoliła mi też podjąć decyzję, odnośnie do spróbowania wyjścia na miasto z aparatem. Myślę, że gdybym nie spotkała Maszy i nie zdecydowałabym się na ten krok, to do tej pory wymyśliłabym sobie wymówki i pokonałaby mnie moja nieśmiałość. I zaręczam, że jeszcze we wrześniu, któregoś weekendu wezmę aparat i spróbuje wyłapać kogoś ciekawego na ulicy i efektami na pewno się pochwale, więc jeżeli nic się tutaj nie pojawi do końca września z kategorii street foto, to możecie zjeść mnie w komentarzach*.



*Od napisania tego postu, do jego publikacji minął około tydzień i udało mi się wyjść z aparatem. Byłam w Warszawie podpisać umowę z moją kolejną Parą Młodą, której będę ślub fotografować, więc uznałam, że zabiorę ze sobą aparat. Wyłapałam trzy osoby, którym chciałabym zrobić zdjęcie, ale jedną zauważyłam trochę za późno, jedna się spieszyła, a trzecia dziewczyna uznała, że jest bez makijażu i nie chce. Ale się nie poddam i myślę, że jeszcze spróbuję :) 

    Jeżeli masz jakąś historię na podobny temat, proszę podziel się nią w komentarzu. Niech będzie motywacją dla innych, że warto opuszczać swoją strefę komfortu, bo dzięki temu, może ktoś też się przełamie właśnie dzięki Twojej historii.



8 komentarzy:

  1. Ja mam często blokady. Zwłaszcza w miejscach publicznych, jak mam robić zdjęcia stylizacji;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Również mam często blokady, ale wiem, że warto je przełamywać.

      Usuń
  2. Ja oglądam na tik toku pana który w ten sposób fotografuje psy. Jako psiara takie coś jest dla mnie świetną opcją ! Inny pan również z tej aplikacji robi po prostu na ulicy pełnej ludzi zdjęcia przypadkowym osobom. Mega mu to wychodzi. Doskonale rozumiem co czujesz sama nie raz wstydzę się zrobić zdjęcia telefonem czegoś co akurat przykuło moją uwagę. Dlatego mocno trzymam kciuki za Ciebie <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie też obserwuję kilka osób, co robią tak ludziom zdjęcia na ulicy i mega mi się to podoba ♥_♥ I bardzo Ci dziękuję :)

      Usuń
  3. Ale super sprawa! Gratuluje odwagi i pięknych zdjęć! Warto wychodzić ze swojej strefy komfortu bo można w końcu zrobić coś co zmieni nasze życie i będzie ono chociaż trochę inne i może właśnie takie jak marzymy. Takie małe "wyjścia" z komfortu ostatecznie mogą zaprowadzić nas do celu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję! I rzeczywiście, zdecydowanie warto przełamywać swoje blokady :)

      Usuń
  4. Bardzo ciekawe podejście do robienia zdjęć ludziom na ulicy i odważne trzymam kciuki:)

    OdpowiedzUsuń

Copyright © Czarne Światło , Blogger